Jak Jak być dobrym rodzicem?
art. który ukazał się w Polskim Expresie (http://polskiexpress.ie/2012/02/jak-byc-dobrym-rodzicem/)
Dobry rodzic to taki, który popełnia błędy, jest po prostu człowiekiem, uczy się i rozwija. O umiejętności proszenia o pomoc, trudnych momentach bycia rodzicem i wrodzonej potrzebie ciepła – opowiada Zuzanna Żelazny, psycholog i psychoterapeuta, w nowym cyklu o świadomym rodzicielstwie.
A.P: Wielu naszych czytelników zastanawia się jak być dobrym rodzicem. Co robić a czego nie robić. Masz jakieś wskazówki?
Z.Ż: Witaj Aniu, cieszę się, że w pytaniu pojawilo się słowo „dobrym”. Okazuje się bowiem, że to w zupełności wystarczy. Psychologia nawet stworzyła termin „wystarczająco dobry rodzic” żeby podkreślić, że wystarczy być dobrym, czyli takim który popełnia błędy, jest po prostu człowiekiem, uczy się i rozwija. W przeciwieństwie do wyobrażeń jakie czasami mamy – że będziemy idealni, że nie popełnimy NIGDY błędu i że życie z dzieckiem będzie piękne jak w reklamach. Tak więc na początku chciałabym wszystkich uspokoić – każdy ma szansę być dobrym rodzicem, czyli, popełniać błędy i uczyć się na nich.
A.P: Ale jak to tak? Przecież są jakieś zasady, nie wystarczy sie chyba tylko wyluzować?
Z.Ż: Nie mówię, że wystarczy. Wiedza oczywiście jest nam potrzebna, ale nie w postaci uniwersalnych zasad, których przestrzeganie zagwarantuje nam sukces. Potrzebujemy raczej wiedzy o dziecku, jego potrzebach i o nas samych. A to wymaga także obserwacji, pracy nad sobą i uważności a nie tylko przeczytania kilku książek zaczynających się od „Jak” (Jak sprawić żeby dziecko jadło, spało, dobrze się uczyło itp).
Ale jeszcze wracając na chwilę do wyluzowania, w dobrym tego słowa znaczeniu – jest to bardzo ważne. Rodzice, którzy podchodzą do wychowania lękowo (na początku wszyscy świeży rodzice tak mają; mam na myśli utrwaloną postawę lęku) mają trudniej. Gdyż automatycznie wątpią w siebie i dziecko, patrzą na swoją pociechę pod kątem niedostatków i braków, i czasem przeoczą to co dobre, sygnały rozwoju. Poza tym lękowi rodzice oskarżają ciągle samych siebie. Więc, w trudnej sytuacji (np. dziecko ma kolki, ciągle płacze) nie wspierają siebie, lub też nie szukają wsparcia z zewnątrz („poproszę partnera albo kogoś bliskiego, żeby zajął się chwilę dzieckiem żeby się trochę przespać”). Myślą np. „to napewno moja wina, coś robię źle”, „dziecko mnie nie lubi” itp. Wstydzą się przyznać, że sobie nie radzą i nie proszą o pomoc. Przez to sytuacja tylko się nakręca i powstaje błędne koło.
A.P: Jak wyjść z błędnego koła?
Z.Ż: Zapomnieć o kolorowych reklamach w których dzieci są czyste, pyzate i uśmiechnięte, albo porzucić iluzję, że inni mają kolorowo i tylko nam jest tak trudno. Rodzicielstwo to wielkie wyzwanie i ciężka praca i niewiele ma wspólnego z sielanką. Oczywiście nie mówię, że to tylko harówka, ale jak to życiu – są piękne chwile i chwile trudne. Chwile trudne wcale o niczym złym nie świadczą, po prostu są nieuniknione i bardziej wymagające. Wtedy właśnie pojawia się potrzeba przyjrzenia się sobie- jak ja jako rodzic reaguję na płacz, na słowo „nie”, na upór dziecka, na marudzenie, odmowę jedzenia itp. Nie pomogą techniki, gdyż nie ma uniwersalnych sposobów na dziecko. Potrzeba uważności i współpracy z dzieckiem a często także wsparcia i pomocy z zewnątrz. Nie mam na myśli biegania do specjalisty – porozmawiania z innymi matkami, albo poproszenia kogoś o praktyczną pomoc. Np. jeśli brakuje mi cierpliwości przy karmieniu mogę poprosić partnera żeby mnie zastąpił.
A.P: Ale czemu nie iść do lekarza, psychologa, logopedy?
Z.Ż : Nie mówię, żeby nie korzystać z takiej pomocy. Zwłaszcza jeśli jesteśmy mocno zaniepokojeni. Mądry lekarz napewno nas uspokoi. Moja znajoma pediatra często twierdzi, że teraz, zwłaszcza za granicą zastępuje ludziom matkę – bo kiedyś taka wiedza była przekazywana z matki na córkę (np. co zrobić jak dziecko ma wysypkę, jak sobie radzić, gdy dziecko nie chce spać itp). Natomiast ważne, żeby nie wątpić w swoje kompetencje, w zdrowy rozsądek i swoją wiedzę. Specjaliści też nie mają na wszystko odpowiedzi. Zdarza się niestety także, że wzmacniają młodych rodziców w ich niepewności – gdy np usłyszymy jakąś pochopną opinię albo „diagnozę”, na którą nie ma dowodów. Może to bardzo przestraszyć.
A.P: Czyli dobry rodzić to ktoś kto wspiera siebie, nie ulega naciskom jak powinno być (np reklam), kieruje się zdrowym rozsądkiem i uczy się na błędach. Czy jeszcze coś?
Z.Ż: Jak już wspominałam przydaje się wiedza dotycząca rozwoju dziecka i jego potrzeb w poszczególnych fazach rozwoju. Bo inaczej postępujemy z niemowlęciem a inaczej z nastolatkiem. Każdy etap rozwojowy niesie ze sobą osobne zadanie dla rodziców i dla dziecka. Ważne żeby o tym wiedzieć. Często bowiem zdarza się, że nawet specjaliści nie mają takiej wiedzy i promują np. wychowywanie niemowląt.
Przede wszystkim zaś bądźmy uważni na potrzeby naszego niemowlęcia i nie róbmy niczego na siłę. Bardzo chętnie poświęciłabym cały artykuł na rozmowie o byciu rodzicem niemowlęcia, gdyż jest to długi i ciekawy temat.
A.P: Ok, zatem wrócimy do tego tematu.