„Być sobą...wreszcie” czyli o poczuciu własnej wartości.
Przepraszam, wiem, że ostatnio było dość ciężko (część 1). Tym razem postaram się abyś mógł/ mogła pomyśleć bardziej o teraźniejszości niż o przeszłości. Jeszcze tylko jedno słówko... jeśli udało Ci się nazwać pewne rzeczy z dzieciństwa po imieniu to bardzo gorąco Ci gratuluję. Jest to trudna sprawa i chciałabym, żebyś doceniła/ docenił siebie, bo jak sie za chwilę dowiesz docenianie siebie to kojelna ważna rzecz na drodze do bycia w pełni sobą.
Nasze poczucie własnej wartości nie bierze się z nikąd. O ile rodzimy się jacyś –z mniejszym lub większym temperamentem, mniej lub bardziej wrażliwi, z róznymi zdolnościami i różnym wyglądem, o tyle nam to wcale nie przeszkadza być i czuć się dobrze. Czy znacie jakieś małe dziecko, które byłoby niezadowolone ze swojego wyglądu, albo ze swojego rysunku/innego tworu? Owszem, to niezadowolenie pojawia się w wieku przedszkolnym/ szkolnym – kiedy to zaczynamy być oceniani przez innych. Każdy z nas, duży, czy mały pragnie jednego – bycia zaakceptowanym i lubianym/kochanym, cenionym. O ile w dorosłym życiu już nie koniecznie, to w dzieciństwie tak właśnie powinniśmy się czuć. To poczucie powinno być nam dane przez rodziców, a potem przedszkole i szkoła powinna działać w taki sposów abyśmy chcieli rozwijać się i swoje talenty by jak najczęściej tego doświadczać.
Teraz notka dla przestraszonych rodziców. Kochani, zanim wpadniecie w panikę, że krzywdzicie swoje dzieci pozwólcie, że dokończę. Już sam fakt, że pojawił się u was lęk przekonuje mnie, że jesteście świadomymi rodzicami. Poza tym nie chodzi o to, żeby dziecko wychować pod kloszem, w wiecznej szczęśliwości. Świat nie jest kolorowy, więc to dobrze jeśli już w dzieciństwie przeżyjemy trochę frustracji i przekonamy się, że to nie zabija. Poza tym dzieci świetnie się dostosowują, są niesłychanie bystre i kreatywne, a my jesteśmy tylko ludźmi a idealni rodzice jak Yetti, podobno istnieją ale nikt ich jeszcze nie widział.
Tak więc naszym kolejnym krokiem do odbudowania poczucia własnej wartości i stania się SOBĄ, cieszenia się SOBĄ i doceniania SIEBIE jest poznanie jaki/ jaka ja naprawdę byłam/ jestem. Tego często nie wiemy, bo nauczyliśmy się wierzyć w to, co inni nam o nas mówili. A mówili róznie i niestety często nieprawdę.
Napisz na górze kartki wielkie JA i zacznij pisać co o sobie wiesz. Jaki jesteś/ jaka jesteś. Potem jednym kolorem zaznacz to co dobrego napisałeś/ napisałaś a innym kolorem krytykę siebie. Pewnie, jak większość osób, które znam napisałeś/napisałaś więcej złych, niż dobrych cech (jeśli nie to gratuluję). Nic się jednak nie przejmuj, osoby które piszą wiecej dobrego mają już zwykle doświadczenie pracy nad sobą. Ty po prostu dopiero zaczynasz.
A teraz przeczytaj te negatywne opinie i przypomnij sobie czy i kiedy tak do siebie mówisz. To ważne, żeby prześledzić w którym momencie takie zdania się pojawiają. Zwykle są to momenty w których najbardziej potrzebowalibyśmy wsparcia – trudne chwile, chwile kiedy się boimy, jesteśmy smutni, coś nam się nie udało itp. No i właśnie wtedy zamiast wsparcia pojawia się – KRYTYKA.
Często jesteśmy bardzo kreatywni w czepianiu się samych siebie i podejrzewaniu o różne złe cechy. Oto najlepsze wypowiedzi jakie udało mi się usłyszeć „mam odpychającą osobowość”; „jestem strasznie głupi, tylko dobrze to ukrywam”; „jestem nienormalna, tylko jeszcze nikt się na mnie nie poznał” itp.
Teraz pomyśl, czy aby tego (tej opinii o sobie) już gdzieś nie słyszałeś/słyszałaś. Najlepiej powtorz tą opinię głośno parę razy a zobaczysz, że zaczniesz naśladować jakiś głos. Czy to głos kobiety, czy mężczyzny? Kto tak do Ciebie mówł? Mama, tata, siostra, nauczyciel? Napewno już wiesz, kto wpoił Ci takie przekonania. Może przypomnisz sobie kiedy to pierwszy raz usłyszałeś/ usłyszałaś i zobaczysz nieradzącego sobie dorosłego, który wyładowuje swoje frustracje na dziecku, pijanego który nie wie co mówi albo nauczyciela, który lubi swoją pracę ale nie lubi dzieci, starszego brata, który jest terroryzowany przez rodziców i wyżywa się na młodszym rodzeństwie itp.
Pomyśl, czy osoba, która przekazała Ci taką opinię o tobie i świecie jest godna zaufania, tzn czy wie co mów, czy sama jest osobą spełnioną i szczęśliwą. Gdybyś miał pieniądze, przecież nie pytałbyś o radę jak je zainwestować kogoś, kto nie potrafi zarządzać pieniędzmi i nie ma ani grosza. Duże prawdopodobieństwo, że ktoś kto Cię krytykował albo obrażał był takim właśnie bankrutem w kwestii szczęścia i widzy na temat tego jak żyć. W końcu jak to mówią „nie dajesz rady, daj ją komuś”.
A więc pora na oficjalną inaugurację. Poznajcie się – ten głos, który podpowiada złe rzeczy na twój temat to twój WEWNĘTRZNY KRYTYK. Czy to pamiętasz, czy nie powstał z opinii innych, które słyszałeś/ słyszałaś na swój temat.
Krytyk straszy Cię w myślach i zniechęca do działania („po co będziesz to robić i tak Ci się nie uda”, „pójdziesz tam i tylko się skompromitujesz” itp) krytykuje każdy czyn i słowo, nawet „pomaga” Ci domyślić się co inni o tobie myślą. Jest jak zdarta płyta, która od lat powtarza to samo.
Tylko czy może nie pora, żeby przestać go słuchać (gdy tylko złapiesz się na tym, że znowu słyszysz krytyka w głowie wyobraź sobie, że ściszasz go albo oddalasz) albo przestać mu wierzyc (podziękuj za opinię jak komuś, o kim wiesz, że nie wie co mówi i żle ci doradza i rób swoje). Dobrze też zastanowić się, czy to jeszcze prawda. Bo np. Naprawdę mogłam być niezdarna jako dziecko,ale może nie zauważyłam tego, że z tego wyrosłam. Przecież ciągle sie rozwijamy i zmieniamy.
Przez kolejny tydzień popracuj nad tym. Staraj się być coraz bardziej świadoma/ świadomy istnienia krytyka. Nie walcz z nim, bo czym bardziej czegoś nie chcemy tym bardziej to do nas wraca. Po prostu nie traktuj go tak serio. Innym pomocnym ćwiczeniem jest napisanie tego co mówi krytyk na papierze np. „nie idz na tą imprezę bo napewno będziesz się denerwować i znowu coś zrobisz głupiego, coś ci spadnie i wszyscy sobie pomyślą, że jesteś dziwny/głupi albo inny” i dopisz conajmiej 5 innych możliwych opcji. W tym przypadku „pójdę na imprezę i nie zdenerwuję się” „pójdę na imprezę, zdenerwuję się ale nikt nie zauważy”. „pójdę na imprezę, zdenerwuję się, coś mi spadnie ale nikt nie zwróci na to uwagi”, „pójdę na imprezę, zdenerwuję się, coś mi spadnie, ktoś to zauważy ale ja sobie z tego zażartuję” itp. To ćwiczenie nauczy nas umysł wyszukiwać różne możliwe opcje danej sytuacji i spowoduje, że nie będziemy tak ślepo wierzyć zaciętej płycie, która gra od wieków w naszej głowie.